Danish Defence 240GD

Armia duńska jako jedna z pierwszych zdecydowała się na wdrożenie nowego lekkiego pojazdu w swoje szeregi – był nim właśnie Mercedes G w wersji zarówno krótkiej, jak i długiej. Duńczycy w przeciwieństwie, np: do Niemców zamawiają do dnia dzisiejszego chętniej wersje oplandekowane. Obecny tzw. Wolf nie ma praktycznie nic wspólnego z pierwszymi wypustami, poza nazwą i oczywiście charakterystycznym wyglądem.

W związku z dużym zainteresowaniem ze strony myśliwych, rolników, weterynarzy oraz zwykłych pasjonatów offroadu militarną wersją Mercedesa G, postanowiliśmy rozszerzyć nasza ofertę o Wolfa z Armii duńskiej.

Głównym powodem jest jak zwykle cena – „Duńczyk” jest najtańszym możliwym do zdobycia „Wolfem” na rynku. Niestety niższa cena oznacza bardzo często niewspółmiernie niższą jakość.
Dość często mamy do czynienia na rynku z pojazdami po tzw. „szybkiej renowacji”, która jest dokonywana tylko i wyłącznie z myślą o możliwie szybkim zbyciu auta. Nie wspomnę już o jakości i pochodzeniu użytych materiałów lakierniczych. Wolf z Dani lub z Niemiec malowany jest specjalistyczną farbą, która oprócz niesamowitych właściwości konserwujących powoduje, ze pojazd staje się praktycznie niewidoczny w noktowizorach pierwszej generacji. Sam schemat plam ma za zadanie zatarcia konturów auta podczas różnego typu akcji wojskowych.

Jak można zaobserwować na załączonych fotografiach przeprowadziliśmy renowację „duńskiego Wolfa” według oryginalnych wytycznych oraz materiałów Danish Defence. Na odnowienie pojazdu zdecydowaliśmy się po odbyciu pierwszych testów w warunkach poligonowych oraz ogromnemu zaskoczeniu, które towarzyszyło nam od samego początku.
Według ogólnej opinii wiadomo było, że Duńczyk to zazwyczaj wolna, ciężka w manewrowaniu i przerdzewiała do „szpiku” kupa złomu – niestety już po pierwszych kilometrach przebytych po drodze asfaltowej, stwierdziłem, ze nie taki diabeł straszny.

Natomiast po pokonaniu kilku dość ciężkich bezdroży, byłem pod ogromnym wrażeniem właściwości offroadowych tego 23-letniego Mercedesa.
Duńczyk jest co prawda słabszy od Wolfa z Bundeswehry o 6 PS, jednak w terenie podczas załączonego trybu terenowego, auto praktycznie nie różni się niczym od swojego młodszego kuzyna z Niemiec.

Silnik zastosowany w Duńczyku ma cztery cylindry o pojemności 2.4 litra a w Wolfie z Bundeswehry mamy nowszą pięcio-cylindrową jednostkę napędową o pojemności 2.5 litra. Niby różnica nie jest zbyt duża, a jednak osoby doświadczone wyczują różnicę w momencie obrotowym, który przy stromych podjazdach jest bardzo ważny.
Jednak nie ma co przesadzać, 99% użytkowników nie wyczuje kompletnie żadnej różnicy w mocy silnika, „szalejąc” w terenie.

Zarówno Duńczyk jak i Niemiec posiadają takie same dwie hydraulicznie załączane blokady dyferencjałów podczas jazdy a także identyczny reduktor. Różnice stanowi przełożenie skrzyni biegów oraz ich ilość – Duńczyk posiada 4 a Niemiec 5 biegów do przodu. Jednak w Wolfie z Bundeswehry mamy do czynienia z tzw. Biegiem „L” czyli wolnobieżnym, który możemy załączyć w trybie szosowym bez potrzeby przełączania reduktora. Jest to bardzo pomocne podczas ruszenia np. z przyczepą ze świateł lub pod jakieś wzniesienie – załączamy najpierw bieg „L” i ruszamy, następnie wrzucamy jedynkę, dwójkę itd. Niestety Duńczyk nie posiada tego rozwiązania – jednak obserwując wielu moich kolegów, którzy eksploatują Wolfa z BW już od paru lat, nie widziałem, u niektórych ani razu aby używali „eLki”.

Kolejną różnicą, która jest niestety dość uciążliwa zarówno w terenie jak i na szosie jest brak wspomagania kierownicy. Niestety Duńczyk nie został wyposażony w to udogodnienie i stanowi to dość duży problem podczas manewrowania z przyczepą lub choć by samego nawracania.

Dużym plusem Duńczyka jest z kolei jego wyższe i po prostu o wiele bardziej komfortowe zawieszenie, które jest wręcz nieporównywalnie lepsze w stosunku do bardzo twardego Wolfa z BW. Ma to duży wpływ nie tylko na komfort samej jazdy w terenie ale i powoduje mniejsze zużywanie się pojazdu. Uważam również, iż zastosowane w Duńczyku ławki tylne są o wiele bardziej praktyczne niż wygodne dwie „solówki” w niemieckim Wolfie. Dzięki takiemu rozwiązaniu Duńczyk posiada także wyższy stelaż plandeki, co sprawia ze auto ma większy przedział bagażowy. Biorąc pod uwagę same efekty wizualne, Duńczyk sprawia wrażenie jakby był w ogóle większym samochodem – takie wrażenie powoduje wspomniane zawieszenie o zwiększonym skoku, podwyższoną plandeką a także zastosowane wyższe ogumienie (235x85r16). Duńczyk posiada również bardzo przydatny, w przypadku podłączenia np. przetwornicy 24 -12V, wyłącznik główny prądu, tzw. „hebel”. Różnica występuje również w umieszczeniu szpadla, który tak często przydaje się w terenie gdzie w przypadku Wolfa BW znajduję się on pod maska, co jest bardzo praktyczne – niestety Duńczyk posiada szpadel za pierwszym rzędem siedzeń, co jest dość uciążliwe w przypadku wsiadania do tylu pojazdu od strony pasażera. Obydwa auta posiadają 24V instalację (2 akumulatory po 12V) i bardzo mocny system ogrzewania, który doskonale sprawdza się nawet przy 20 stopniowym mrozie.

Duńczyk nie posiada również drewnopodobnej podłogi w przedziale bagażowym, jak i zewnętrznego mocowania kanistra paliwa z tyłu, na którym znajduje sie podświetlenie tablicy rejestracyjnej a także dodatkowego stelaża antykapotarzowego w tylnej części samochodu, który podczas dachowania ratuje życie i zdrowie pasażerów tylnych siedzeń.
Za to Wolf z Danii jest o prawie 300kg lżejszy od swojego niemieckiego kuzyna, co ma swoje odzwierciedlenie w zużyciu paliwa.

Dość dużą zaletą Wolfów z Dani, oferowanych przez naszą firmę, jest ich nienaganny stan techniczny – wszystkie auta maja relatywnie mały przebieg, co skutkuje niskim zużyciem części, które i tak są bardzo często wymieniane przez wojsko na nowe. Jak wiadomo technika jest w tych autach najważniejsza, ponieważ wszelkie naprawy (mimo, że znikome) są bardzo kosztowne.

Zupełnie inaczej wygląda aspekt wizualny – praktycznie każdy Duńczyk wygląda z zewnątrz dość nieciekawie. Niezbędne są naprawy blacharskie w praktycznie każdym przypadku – jednak cena Duńczyka to właściwie połowa kosztu zakupu Wolfa z Bundeswehry a satysfakcja z jazdy i walory offroadowe dla mało wymagających ludzi są praktycznie identyczne.
Zawsze powtarzam moim klientom, że tam gdzie się kończy cenowo praktycznie idealny Duńczyk, nie zaczyna się nawet najtańszy Wolf z Bundeswehry. Dlatego też, każdemu kto zaczyna swoją przygodę z militarną Gelendą lub nie zamierza używać tego pojazdu częściej niż jeden weekend w miesiącu, np. na polowania polecam Wolfa z Armii Dońskiej  W dziale „Renowacja” pokazujemy, do jakiego stanu można doprowadzić każdego Duńczyka o ile technicznie auto jest w bardzo dobrym stanie.

Sytuacja wygląda tak samo jak ze Skodą i Audi – obydwa auta maja ten sam rodowód i są bardzo podobne, zawiozą nas w najbardziej niedostępne zakamarki naszego globu i będą nam i naszym dzieciom służyć przez wiele lat. Jednak Wolf z Bundeswehry, to nic innego jak lepsza, zwinniejsza, i mocniejsza wersja Duńczyka.

Podczas zakupu każdego Wolfa należy zawsze zwracać uwagę na oferowane przez sprzedawcę dokumenty, ponieważ później możemy przeżyć prawdziwy horror w Urzędzie Komunikacji. Należy także pamiętać, że te pojazdy maja określoną wartość rynkową i okazje zdarzają się szalenie rzadko, przede wszystkim w dobie internetu. Tak więc za Duńczyka w dobrym stanie technicznym musimy zapłacić ok. 20.000 zł,  a za auto w dobrej kondycji nadwoziowej ok. 30.000  zł.

Odpowiednik z Bundeswehry będzie zawsze o 10 tysięcy albo i o wiele więcej droższy. W przypadku Wolfów starajcie się zawsze kupować auta, które są w oryginalnym stanie – zawsze możecie zlecić fachowej i zaufanej firmie renowację swojego Wolfa. Tego typu pojazdy kupujcie zawsze ze znanego źródła, ponieważ zły zakup może doprowadzić Was do poważnych problemów finansowych. Jednak dobrze kupiony Wolf, to nic innego jak pewna lokata kapitału – auta w oryginalnym stanie, które są odpowiednio eksploatowane nie tracą a zyskują na wartości z biegiem lat.

Każdemu zawsze polecam stronę www.gelenda.pl, która jest prawdziwą kopalnią wiedzy. Jest tam wielu fascynatów G klasy, którzy chętnie podzielą się swoimi doświadczeniami. Jest tam też prowadzony swego rodzaju rejestr Gelend w kraju, więc każde auto da się bez problemu zweryfikować.

Pozdrawiam i zapraszam

Rafał Waliłko

RAV73

Zobacz pełną galerie Danish Defence 240GD